niedziela, 19 lutego 2012

Wolf's Life część 7

Nikt nie mógł wydusić słowa, wszyscy byli przygnębieni. Co jakiś czas słychać było tylko wzdychanie i przełykanie śliny. W końcu Azar nie wytrzymał...
-Powinniśmy jej wtedy pomóc... - rzekł ze spuszczoną głową
-Ale jak? - zapytała przygnębiająco Albi
-Sam nie wiem, ale wiem co powinniśmy teraz zrobić. Musimy ją znaleźć i uratować. - Azar podniósł głowę
-Myślisz, że ona jeszcze żyje? A jeśli nawet tak to jak ją znajdziemy? - zapytała  Albi
-Po śladzie opon. - powiedział Azar po czym razem z Albą poszli jakichś szukać  
Po kilku minutach Azar znalazł ślady...
-Są! Chodźmy, myślę, że muszą to być ślady kół samochodu tego człeka. - powiedział uradowany Azar, a potem pognali wzdłuż śladów 

Tymczasem u mnie...
Był świt, leżałam przy słupie przywiązana łańcuchem. Myślałam tylko o jednym, o ucieczce. Nie mogłam przecież zerwać łańcucha ani go zdjąć. Zaczęły mi się nasuwać inne myśli typu "Czy człowiek będzie naprawdę taki okrutny?" i "Co robi moje rodzeństwo, czy w ogóle mnie szukają?". Wtedy podeszły do mnie dwa psy.
-Już nasz pan ostrzy nóż. - uśmiechnął się złowieszczo Ares
-Zostaje tylko czekać aż przerobi cię na skórę. - dodał Nero
W tej samej chwili nadbiegła Albi z Azarem.
-Nawet nie wiecie jak się ciesze, ze jesteście! - krzyknęłam uradowana na widok rodzeństwa
-Szela! - krzyknęli
-A jednak te pchlarze się zjawiły. - warknął Nero
-Kogo nazywasz pchlarzem?! - Azar rzucił się na psa, a w tym czasie Albi zdjęła mi łańcuch
Nie minęło wiele czasu, a pies padł za to Azar był cały we krwi.
-Nic ci nie jest? - zapytała troskliwe Alba
-Zaraz tobie będzie. - Ares ugryzł ją w brzuch
Albi pisnęła z bólu, nie darowała tego psu i wbiła się zębami w jego szyję. Nie puszczając w końcu przegryzła mu tętnice, po chwili... pies padł w cierpieniach wykrwawiając się na śmierć. Tymczasem ja obiegłam dom z drugiej strony. Człowiek wyszedł z domu.
-Co tu się dzieje? - zapytał człowiek
Podeszłam go od tyłu, nie zdążył nawet chwyć za strzelbę... rzuciłam się na niego i po kilku minutach zabiłam. Uniosłam dumna głowę, rodzeństwo popatrzyło na mnie z uznaniem.
-Dzięki, ze przyszliście mi pomóc. - powiedziałam z wdzięcznością
-Nie ma za co. - rzekła Albi
-Nie zostawilibyśmy Cie na pastwę losu. - dodał Azar
-Patrzcie krowa, chodźmy coś zjeść. - oblizałam się
Nie było trudno ją zagryźć i wzięliśmy się do jedzenia, a potem najedzeni wróciliśmy do jamy.
CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz